Kilka słów więcej niż dwa na pięć zdań.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5
-Nic się nie stało, tylko ten łomot, który dostałem trochę jednak daje się we znaki. Twarz mnie boli, bok ciągnie. Niby leczy się szybciej, ale nie jest w stanie zredukować wszystkiego. - popatrzyłem na nią - trzeba było się na wyrku położyć, jedno jest przecież wolne. Nie wmawiaj mi, że się mną przejmowałaś.
Droga, którą obrałem jest moja. I lepiej, żeby nikt mi na nią nie wchodził. Droga Sitha, jest droga samotną. Działasz sam - dla siebie...
Offline
Stracił tylko czas. Wszystkie elfy, które dopadał, były tutejszymi osiedleńcami, kompletnie odsuniętymi od głównego królestwa.
Poczuł, że oboje się przebudzili.
Wrócił i spokojnie słuchał ich rozmowy.
Najwyżej zginę ...
Offline
-Mam połamane żebra. A twarz odratował mi Dust. Sam zobacz. - Uśmiechnęłam się. Widać było krzywy grymas z jednej strony. - Mam problem z poruszaniem się i zmienianiem pozycji, więc chwilowo niestety nie licz na mój miecz. Wróciłam do służby, mam misję. Nie, nie przejmuj się. Nie wracam już do Tuneli. - Chwilę patrzyłam na styranego Akkera i budzącego się Dusta.
-Pomożecie mi chłopaki? Potrzebuję się umyć, a za nic nie jestem w stanie nawet schylić się po wiadro... - Zapytałam nieśmiało. Nie miałam pojęcia, jak mogą zareagować na takie słowa.
La vida es como el viento negro...
Offline
Powoli wstał i podszedł. Widział, że Akker nie był w najlepszej formie, a gdy, ukrywając ukłucia bólu, próbował wstać, Dust go powstrzymał.
*Leż... Ty też nieźle oberwałeś. Leż, pomogę jej*
Mówiąc to pomógł Ash wstać i ostrożnie, prawie ją niosąc, zaprowadził do wanny.
Gdy ona się przygotowywała, on częściowo przyniósł, częściowo przylewitował wodę. Po jej zagrzaniu pomógł Ash do końca się rozebrać, umyć, wysuszyć, ponownie ubrać i na koniec zaniósł ją do łóżka, by odpoczęła.
Najwyżej zginę ...
Offline
-Dziękuję. - Uśmiechnęłam się miło. Wreszcie czułam się dobrze we własnej skórze. W akcji, na wyprawie czy gdziekolwiek, gdy adrenalina skacze i nie ma możliwości umycia się, to mi to nie przeszkadza, ale jak już mogłam, to uwielbiałam długie i gorące kąpiele z aromatycznymi olejkami.
Trzymałam się za bok. Bolał po wszelkich ruchach przed chwilą. Zmiana pozycji też nie wyszła mi na dobre w pierwszym momencie. Dust podłożył mi nawet dodatkową poduszkę pod plecy, żeby równiej leżała.
-Co tam się w Pustce dzieje? I jak się czujesz Akker?
La vida es como el viento negro...
Offline
Usiadłem na łóżku. Umyłem w wiadrze twarz i włosy. Potrzebowałem zmyć krew z siebie, dodatkowo z wyposażenia. Czerwoną wodę wylałem, poczułem się zdecydowanie lepiej. Nawet byłem w stanie się uśmiechnąć. Widziałem też, że Ashkir poczuła się lepiej. Zerknąłem na Dusta.
-Z tobą wszystko w porządku? Bo my oberwaliśmy ale po tobie i tak nie byłoby widać.
Droga, którą obrałem jest moja. I lepiej, żeby nikt mi na nią nie wchodził. Droga Sitha, jest droga samotną. Działasz sam - dla siebie...
Offline
*Ja..? * Spytał powoli obracając głowę w stronę wampira.
*Umarłem... Tym razem w końcu udało mi się pozbyć resztek ciała, a dopomógł mi w tym nekromanta z tuneli...* widząc zdziwienie u Akkera i słabo tłumione oznaki strachu u Ash, natychmiast przeszedł do wyjaśnień.
*Pozbyłem się resztek ciała. Mam pełnię władzy nad moją mocą i nigdy więcej nie będę musiał martwić się, że coś mnie zassie w Pustce...*
Po chwili spokojnie spojrzał Ash prosto w jej zadziwione oczy i równie spokojnie powiedział *Naprawdę nie gryzę...*
Najwyżej zginę ...
Offline
-Dust... - Szepnęłam cicho. Czyli jednak coś się w nim zmieniło, nie było to tylko złudzenie. Patrzyłam na niego spokojnie. Długo. W końcu oczy zaczęły mi się zamykać. Prawie nieprzespana noc dała mi się we znaki. Żebra przestały nawet kłuć i został tylko lekki ból przy końcu wdechu i wydechu. Wystarczyło łapać powietrze mniejszymi haustami i dało się żyć. Nie zauważyłam momentu, w którym zasnęłam. Wydawało mi się, że ktoś przeczesuje mi ręką włosy. Mruknęłam przez sen. Chciałam, żeby to była prawda.
La vida es como el viento negro...
Offline
Położyłem ją na łóżku, sam usiadłem na krześle i też zapadłem w sen. niby spałem niedawno, ale potrzebowałem odpoczynku. Bolała mnie twarz i w klatce piersiowej też coś kłuło. Miałem nadzieję, że żebro nie przebiło mi płuca. Wampiry nie są nieśmiertelne...
Droga, którą obrałem jest moja. I lepiej, żeby nikt mi na nią nie wchodził. Droga Sitha, jest droga samotną. Działasz sam - dla siebie...
Offline
Siedział przy jej łóżku, patrząc jak powoli odpływa.
Coś jeszcze chciało ją wyrwać, ale nachylił się spokojnie szepcząc.
*Ćśiii... Już śpij... Jutro pomyślimy nad resztą, a teraz śpij...* trwał przy niej, delikatnie głaszcząc ją po głowie.
Gdy już pewnie spała, zabrał rękę i sam lekko odpłynął...
Najwyżej zginę ...
Offline
*Tydzień później*
Z żebrami było już znacznie lepiej, zaczęły się zrastać, Akker powrócił już do zdrowia, regenerował się zdecydowanie szybciej, zwłaszcza po świeżej krwi. Dostaliśmy nawet zlecenie. Nie chciał mnie zabrać, ale się uparłam. Miałam dosć wykorzystywania chłopaków na każdym kroku, bo na tym się skończyło. Dust nie dał mi dźwigać ani się przemęczać, Akker to samo. A już na pewno wykręcał się od wspólnego sparingu na podwórzu.
Dwójka ludzi, kupców. Mogli mieć obstawę, nie chciałam puszczać Akkera samego. Mógł mieć problemy z taką zgrają. Zacisnęłam gorset. Założyłam płaszcz i pas z mieczami. Pora ruszać. Dust został. Miał nam dać osłonę, a mógł to zrobić z daleka. Wolał się nie mieszać dopóki nie musiał.
La vida es como el viento negro...
Offline
Siedzieliśmy na wzgórzu w okolicach traktu. Nie było to daleko, spokojnie widziałem wszystkie szczegóły. Nie minęło dużo czasu, kiedy turkot kół. Uśmiechnąłem się parszywie i wziąłem łuk z ziemi. Nałożyłem spokojnie strzałę i naciągnąłem go. Cięciwa jęknęła i strzała poszybowała trafiając woźnicę prosto w szyje. A ja spokojnie wyciągnąłem kolejną...
Droga, którą obrałem jest moja. I lepiej, żeby nikt mi na nią nie wchodził. Droga Sitha, jest droga samotną. Działasz sam - dla siebie...
Offline
Hej... Dawno nas tu nie było... Zagramy jeszcze? ^^
Padł do przodu, zwalając się z wozu.
Jego siedzący obok towarzysz skoczył na równe nogi, jedna ręką trzymając puklerz, skierowany w stronę z której prawdopodobnie nadszedł atak, drogą zaś próbował po omacku chwycić wodze.
Pozostali trzej ochroniarze wyskoczyli z wozu by znaleźć najbliższą osłonę.
Pierwszy - ciężko zbrojny z wielką tarczą osłaniał kusznika napinającego już mechanizm.
Trzecim był Łucznik, który zza kopuły wozu wpatrywał agresorów.
Kupcy prawdopodobnie kryli się w środku rozciągnięci na deskach między ławkami i kuframi z towarem.
*Nie widzą was... Jeszcze nie zobaczą...* Akker wzdrygnął się lekko gdy usłyszał emanację Dusta, Ash była już do tego w miarę przyzwyczajona i przyjęła tylko wiadomość.
*Dziesięć metrów średnicy wokół wozu... Pole ekranujące... Jedna warstwa, więc tylko zniekształca wizję, ale powinna pomóc... Pamiętajcie, usłyszą was normalnie i może rozmazanych, ale zobaczą jak podejdziecie...* Skończył przekaz i skupił się ponownie na ich celu. Wiedział że nie powinno być już problemów, ale mimo wszystko osłonił swoich towarzyszy dodatkową półsferą zaginającą światło w taki sposób by przeciwnicy mieli jeszcze większy problem z ich wykryciem.
Ostatnio edytowany przez Lomksy (2020-06-18 13:33:58)
Najwyżej zginę ...
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5